nie jest pewna życia. Wiem także, może to dziwne, ale każdy ma swoje hobby, że ona wierzy wyłącznie w polską milicję. Jestem pewna, że pojechała do Polski.<br>Ewentualność wykorzystania przeze mnie ojczyzny jako ostatecznego azylu nie zdziwiła pana Jensena zbytnio. Znów się nieco pozastanawiał, oświadczył, że sprawdzi, i poprosił o natychmiastowe zawiadomienie go, gdyby przyszedł ode mnie jakiś list.<br>List istotnie przyszedł. Był pisany kawałkami, prawie jak pamiętnik, i Alicja dostała go po dwóch tygodniach od owej rozmowy. Przeczytała epistołę trzykrotnie i okropnie się zdenerwowała. Siedem razy dzwoniła do pana Jensena, którego nie było, zdenerwowała się jeszcze bardziej i wreszcie doczekała