z zachwytu, zawisł na gałęzi i fiknął parę razy nogami. <br>- Gabi - powiedział zakończywszy swe popisy gimnastyczne - naprawdę mało jest takich jak ty chłopców. Każdy na twoim miejscu bezradnie załamałby ręce i jęknął: "I cóż teraz zrobić". Naturalnie jechać do siostrzeńca. Postanowiłem to jeszcze na plebanii, toteż znam już jego adres, nazwisko, fach, charakter, rodzaj zatrudnienia, stan, życiorys, sytuację finansową, ilość dzieci, zdol... <br>- I kiedy tam pojedziemy? <br>- Dziś po obiedzie, jeżeli mama nam da samochód, bo to o trzydzieści kilometrów stąd, w sąsiednim miasteczku. Jest on tam dyrektorem szkoły powszechnej. <br>Gabi chciała już wracać do swych zajęć, ale Hubert zatrzymał ją, by