pruskiego, toksycznie połyskujący. Nagle począł się drapać po całym ciele wbrew regułom cywilizacji euro-amerykańskiej, drapał się jak małpa w zoo, oczyma przewracał i wyznać muszę, że było to widowisko nadzwyczaj ciekawe estetycznie, bo i błyskanie białek, i błyski rogów podobne do błyskawic, a wszystko to na podkładzie muzyki konkretnej, ni to mruczenia, ni to mlaskania, ni to jęków, "Heniu, inżynierze, co ci się stało?!" - zawołałem, a wtedy Wiator podniósł się, wyprostował (strącając przy tym rogami z półki ulubioną powieść świętej pamięci matki mojej pt. "Labirynt", w której autor udowadniał, że labirynt z mitologii greckiej jest plastycznym wyobrażeniem psychiki ludzkiej) i