jej? A but nie mniejszy od tej bryły.<br> Przeszliśmy spory kawał w całkowitym milczeniu, byłem przekonany, że<br>już zapomniała o przewoźniku, gdy nieoczekiwanie, jakby tylko rzucając<br>mi przez ramię strzępek swoich myśli, powiedziała:<br> - Dziwny jakiś. Nie wyglądał mi na przewoźnika. Rano prędzej, kiedy<br>był pijany. Gdzie to, żeby ani domu, ni żony, ni dzieci. Tylko tak od<br>brzegu do brzegu. - A gdy przeszliśmy znów kawałek, zaczęła już<br>usprawiedliwiać przewoźnika: - Ano, różnie ludziom się układa. Może<br>przez to, że nie został tym marynarzem.<br> W górze wydawało się jeszcze jako tako widno, lecz przy ziemi<br>zaniosło się już na dobre szarością. W dodatku