Typ tekstu: Książka
Autor: Kuncewiczowa Maria
Tytuł: Cudzoziemka
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1936
wkładałem. Że moje palce jak patyki. A potem jeszcze Zbyszek nie powiedział "dzień dobry"... Ot, i wszystko.
Władysław nie dawał się uspokoić.
- Ach, przecież jej nie wolno irytować! Przecież trzeba pamiętać, jaka ona jest. Doktor Gerhardt mówił, że irytacja to dla niej śmierć. To moja wina, moja! Powinienem być z nią stale, a ja ją opuściłem...
Róża chrząknęła. Zakaszlała, odetchnęła głęboko, przemówiła najnaturalniejszym swoim, dźwięcznym, rześkim tonem:
- Czegóż tak gadacie o mnie, jakby mnie już nie było? Ja nie umarłam jeszcze. Może by tak lepiej mnie samej zapytać, co mnie, jest, ha?
Wszyscy odwrócili się ku niej, Jadwiga tylko spuściła głowę, żeby
wkładałem. Że moje palce jak patyki. A potem jeszcze Zbyszek nie powiedział "dzień dobry"... Ot, i wszystko. <br>Władysław nie dawał się uspokoić. <br>- Ach, przecież jej nie wolno irytować! Przecież trzeba pamiętać, jaka ona jest. Doktor Gerhardt mówił, że irytacja to dla niej śmierć. To moja wina, moja! Powinienem być z nią stale, a ja ją opuściłem... <br>Róża chrząknęła. Zakaszlała, odetchnęła głęboko, przemówiła najnaturalniejszym swoim, dźwięcznym, rześkim tonem: <br>- Czegóż tak gadacie o mnie, jakby mnie już nie było? Ja nie umarłam jeszcze. Może by tak lepiej mnie samej zapytać, co mnie, jest, ha? &lt;page nr=102&gt;<br>Wszyscy odwrócili się ku niej, Jadwiga tylko spuściła głowę, żeby
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego