Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
cara Mikołaja, inni nieśli ikony i chorągwie. Dorożkarz zatrzymał się. O przedostaniu się przez tłum na drugą stronę placu nie mogło być mowy.

- Cóż to u was dzisiaj za święto? - zapytał ojciec.

Dorożkarz odwrócił się na koźle.

- A co? Nie widzisz, barin? Galówka. Car będzie wszystkich gorzałką częstował.

- Z jakiej niby okazji?

- Z takiej, że Japończykom zręcznie podstawiamy tyłek do bicia... Car dobry...

- A po co tyle wojska?

- Wiadomo - wojsko dla porządku.

W tej samej chwili ktoś z tłumu zawołał:

- Niech żyje wojsko!

Okrzyk ten podchwycony przez inne głosy wyleciał ponad plac i rozległ się z różnych stron, jakby powtarzany przez
cara Mikołaja, inni nieśli ikony i chorągwie. Dorożkarz zatrzymał się. O przedostaniu się przez tłum na drugą stronę placu nie mogło być mowy.<br><br>- Cóż to u was dzisiaj za święto? - zapytał ojciec.<br><br>Dorożkarz odwrócił się na koźle.<br><br>- A co? Nie widzisz, barin? Galówka. Car będzie wszystkich gorzałką częstował.<br><br>- Z jakiej niby okazji?<br><br>- Z takiej, że Japończykom zręcznie podstawiamy tyłek do bicia... Car dobry...<br><br>- A po co tyle wojska?<br><br>- Wiadomo - wojsko dla porządku.<br><br>W tej samej chwili ktoś z tłumu zawołał:<br><br>- Niech żyje wojsko!<br><br>Okrzyk ten podchwycony przez inne głosy wyleciał ponad plac i rozległ się z różnych stron, jakby powtarzany przez
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego