telefon.<br>- Dwadzieścia cztery osiemnaście? - powiedział jakiś facet.<br>- Tak, to ja, słucham.<br>- Chała, szanowna pani! To jest, przepraszam, chciałem powiedzieć, że on jest taki przedstawiciel Interpolu, jak ja jestem kardynał.<br>- No to dobrze, że mnie pan zawiadomił - powiedziałam z westchnieniem, nie czując nawet zdziwienia.<br>- On tam jeszcze jest?<br>- Aha.<br>- Niech pani nic nie mówi. I niech pani uważa na siebie, pułkownik kazał. Jeszcze kazał pani powiedzieć, że Kordyliery to lipa, podobno pani wie, co to znaczy. Ma pani tam pod domem dwóch naszych ludzi, jakby co, to wystarczy zawołać.<br>- Wolałabym na schodach - powiedziałam krytycznie. - Pod samymi drzwiami.<br>- Jeden będzie na schodach. Powodzenia.<br>- Dziękuje bardzo