Typ tekstu: Książka
Autor: Uniłowski Zbigniew
Tytuł: Wspólny pokój
Rok wydania: 1976
Rok powstania: 1932
siebie. Stukonisowa wyjrzała ze swego pokoju z kawałkiem płótna w ręku i w okularach na nosie.
- Wielki Boże, co mogą karty zrobić z człowieka. Spalę te drańskie karty i raz będzie koniec. Słyszał to kto coś podobnego, żeby aż mdleć z kart. Jak żyję tyle lat na tym świecie, jeszcze nic podobnego nie widziałam.
- Ohjojoj... niechże mama wraca do swojej roboty. Przecież to można skonać ze śmiechu. Lucek, widziałeś coś podobnego, facet zemdlał, że mu dwie lewe zabrakło.
Edward mamrotał, przewracając oczami:
- Ach, panowie... to przecież może się zdarzyć... wzruszenie, nadmierne wzruszenie. Proszę się nie śmiać... jestem tak osłabiony... taka niespodzianka.
Zaprzestano
siebie. Stukonisowa wyjrzała ze swego pokoju z kawałkiem płótna w ręku i w okularach na nosie. &lt;page nr=197&gt;<br>- Wielki Boże, co mogą karty zrobić z człowieka. Spalę te drańskie karty i raz będzie koniec. Słyszał to kto coś podobnego, żeby aż mdleć z kart. Jak żyję tyle lat na tym świecie, jeszcze nic podobnego nie widziałam.<br>- Ohjojoj... niechże mama wraca do swojej roboty. Przecież to można skonać ze śmiechu. Lucek, widziałeś coś podobnego, facet zemdlał, że mu dwie lewe zabrakło.<br>Edward mamrotał, przewracając oczami:<br>- Ach, panowie... to przecież może się zdarzyć... wzruszenie, nadmierne wzruszenie. Proszę się nie śmiać... jestem tak osłabiony... taka niespodzianka.<br>Zaprzestano
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego