Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
żony?
Oparłem się o ścianę i przyglądałem się uważnie tej zaskakującej
kobiecie, wobec której nie mogłem łgać.
- A cóż innego trzyma mnie przy życiu? - spytałem.
- W takim razie powiem, co myślę - westchnęła.
- Zrozum, człowieku, że kiepsko z tobą...
Nie z naszej winy!
Z pana własnej ...
Czy pan to rozumie?
Pan nic nie je, prawie nie śpi i jest pan w ciągłym ruchu!
- Tak, to prawda - przerwałem.
- Ale cóż mi to szkodzi.
Tupnęła obcasem, abym się nie wtrącał.
- Dostaje pan końskie środki na uspokojenie!
- Łykam, co mi każą.
- Dość tego odszczekiwania!
Panu się zdaje, że ma pan serce jak dzwon i nieskazitelną
żony?<br> Oparłem się o ścianę i przyglądałem się uważnie tej zaskakującej<br>kobiecie, wobec której nie mogłem łgać.<br> - A cóż innego trzyma mnie przy życiu? - spytałem.<br> - W takim razie powiem, co myślę - westchnęła.<br> - Zrozum, człowieku, że kiepsko z tobą...<br> Nie z naszej winy!<br> Z pana własnej ...<br> Czy pan to rozumie?<br> Pan nic nie je, prawie nie śpi i jest pan w ciągłym ruchu!<br> - Tak, to prawda - przerwałem.<br> - Ale cóż mi to szkodzi.<br> Tupnęła obcasem, abym się nie wtrącał.<br> - Dostaje pan końskie środki na uspokojenie!<br> - Łykam, co mi każą.<br> - Dość tego odszczekiwania!<br> Panu się zdaje, że ma pan serce jak dzwon i nieskazitelną
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego