Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Ozon
Nr: 3
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2005
Skoro nie wolno nam okazywać szacunku naszym włas-nym przywódcom duchowym, dlaczego miałybyśmy go okazywać chińskim urzędnikom?".
Zamknięto ją w malutkim i ciemnym karcerze. Strażnicy zaglądali przez sufit, w nocy zapalali ostre światło, żeby uniemożliwić jej spanie. Przetrwała, bo nie przestawała się modlić - po cichu, żeby nikt nie usłyszał. Z nici wyciągniętych z koszuli splotła buddyjski różaniec, malę. Czasem tak bardzo koncentrowała się na swoich buddyjskich recytacjach, że zapominała o jedzeniu. Codziennie wyprowadzano ją na dziedziniec i kazano stać w śniegu, a nocą w celi było tak zimno, że zamarzała woda. Po sześciu miesiącach karceru wróciła do celi.
Najgorszym dniem w
Skoro nie wolno nam okazywać szacunku naszym włas-nym przywódcom duchowym, dlaczego miałybyśmy go okazywać chińskim urzędnikom?". <br>Zamknięto ją w malutkim i ciemnym karcerze. Strażnicy zaglądali przez sufit, w nocy zapalali ostre światło, żeby uniemożliwić jej spanie. Przetrwała, bo nie przestawała się modlić - po cichu, żeby nikt nie usłyszał. Z nici wyciągniętych z koszuli splotła buddyjski różaniec, malę. Czasem tak bardzo koncentrowała się na swoich buddyjskich recytacjach, że zapominała o jedzeniu. Codziennie wyprowadzano ją na dziedziniec i kazano stać w śniegu, a nocą w celi było tak zimno, że zamarzała woda. Po sześciu miesiącach karceru wróciła do celi. <br>Najgorszym dniem w
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego