Typ tekstu: Książka
Autor: Leśmian Bolesław
Tytuł: Poezje
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1920
cisz! I była próżnia w całym niebie!
A ty z tej próżni czemu drwisz, kiedy ta próżnia nie drwi z ciebie?


Herminii Naglerowej
z wyrazami uznania
i przyjaźni nieustannej
DŻANANDA

Szedł Dżananda tym lasem, gdzie bywać snem mogę,
A miał drogę - na oślep. Wiadomo: miał drogę!
Węże w blask się nicości wśniwały plamiście,
Słoń się wzgórzył w zaroślach, ciemniejąc łbem w liście.
Małpy w żarach niechlujnych pławiły wzrok dziki,
Ogonem nieprzytomne gmatwając storczyki.
Lampart futrem przegrzanym polegał na grzbiecie
I ssał łapę, ślepiami gnuśniejąc w zaświecie,
A mrowiska, skąd mrówki, jak wylew krwi, płyną,
Pachniały młodej mirry chętną wypociną.

Tchu nie
cisz! I była próżnia w całym niebie!<br>A ty z tej próżni czemu drwisz, kiedy ta próżnia nie drwi z ciebie?&lt;/&gt;<br><br><br>&lt;div type="poem" sex="m"&gt;Herminii Naglerowej<br>z wyrazami uznania<br>i przyjaźni nieustannej<br>&lt;tit&gt;DŻANANDA&lt;/&gt;<br><br>Szedł Dżananda tym lasem, gdzie bywać snem mogę,<br>A miał drogę - na oślep. Wiadomo: miał drogę!<br>Węże w blask się nicości wśniwały plamiście,<br>Słoń się wzgórzył w zaroślach, ciemniejąc łbem w liście.<br>Małpy w żarach niechlujnych pławiły wzrok dziki,<br>Ogonem nieprzytomne gmatwając storczyki.<br>Lampart futrem przegrzanym polegał na grzbiecie<br>I ssał łapę, ślepiami gnuśniejąc w zaświecie,<br>A mrowiska, skąd mrówki, jak wylew krwi, płyną,<br>Pachniały młodej mirry chętną wypociną.<br><br>Tchu nie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego