pociągnę za sobą tłumy. Sama potrzebuję kogoś, kto poda mi jakieś rozwiązania, recepty, które mogłabym zastosować we własnym życiu.<br>COSMO: I jak każda przeciętna dziewczyna bałaś się krytyki...<br>K.N.: Moja obawa przed krytyką wyprowadziła mnie na manowce. Zrozumiałam podstawy zbyt późno. Wydawało mi się, że jeżeli nie robię nikomu niczego złego, to znaczy, że trzeba mnie lubić. Okazało się, że to nie ma większego znaczenia, że tak czy siak - ma się wrogów, a będąc osobą publiczną ma się ich bardzo dużo, w jakimś sensie niezasłużenie. Takim swoistym katharsis był moment, kiedy napisałam tekst o krytyku. To było moje ostatnie słowo