Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Akademia pana Kleksa
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1946
okazało się, że nie ma za nami pogoni, ująłem
wodze w ręce i skierowałem się do widniejącego
opodal lasu.

Upojony tą nocną jazdą, zapomniałem o zakazie ojca,
o tym, że coraz bardziej oddalam się od pałacu i że
w lesie nie jest bezpiecznie.

Miałem wówczas osiem lat, ale odwagi posiadałem nie mniej
niż
pięciu królewskich grenadierów razem wziętych.

Gdy wjechałem do lasu, koń zaczął okazywać dziwny
niepokój, zwolnił bieg, aż wreszcie stanął jak
wryty, drżąc i parskając.

Niebawem zrozumiałem, co zaszło: na ścieżce leśnej
na wprost Ali-Baby stał olbrzymi wilk. Szczerzył straszliwe
kły i piana kapała mu z pyska.

Ściągnąłem szybko wodze
okazało się, że nie ma za nami pogoni, ująłem <br>wodze w ręce i skierowałem się do widniejącego <br>opodal lasu.<br><br>Upojony tą nocną jazdą, zapomniałem o zakazie ojca, <br>o tym, że coraz bardziej oddalam się od pałacu i że <br>w lesie nie jest bezpiecznie.<br><br>Miałem wówczas osiem lat, ale odwagi posiadałem nie mniej <br>niż pięciu królewskich grenadierów razem wziętych.<br><br>Gdy wjechałem do lasu, koń zaczął okazywać dziwny <br>niepokój, zwolnił bieg, aż wreszcie stanął jak <br>wryty, drżąc i parskając.<br><br>Niebawem zrozumiałem, co zaszło: na ścieżce leśnej <br>na wprost Ali-Baby stał olbrzymi wilk. Szczerzył straszliwe <br>kły i piana kapała mu z pyska.<br><br>Ściągnąłem szybko wodze
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego