i ona przepadnie. Nigdzie indziej żyć nie będzie, i już!<br><br>Wydawało się do tej pory, że to dziadek gospodarzył. Rąbał drzewo, wdrapywał się na dach, walił młotkiem, zgrzytał piłą. Codzienna skrzętność babki uchodziła uwagi. Dopiero teraz wszyscy spostrzegli tysiące drobiazgów, które wyczarowywała dzień po dniu, budując mały świat, który powstał nie wiadomo jak i kiedy.<br><br>Nie było o czym dyskutować. Dziadek Józef przysiadł na ławeczce, pomilczał, westchnął i postanowiono: dziadkowie zostaną, wuj Stanisław wyjedzie natychmiast, ciotka i Mama zaraz po nim.<br><br>Dziadkowie stali na peronie. Dziadek Józef starał się trzymać fason i podkręcał wąsa. Babka Anna po raz kolejny powtarzała różne zbawienne rady