Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
Odbytnicy Świata!
Pan jest święty, ja jestem ignorant...
Odwróciłem się do niego plecami i poszedłem.
Lecz nie uszedłem daleko.
Za chwilę markiz mnie dogonił drobnym kroczkiem.
Słyszałem te jego komiczne drobne kroczki za sobą.
Chodząc czy biegnąc markiz inaczej się nie poruszał.
Tak było ekonomiczniej: spieszyć się nie bardzo, pracować nie za
bardzo
, oddychać nie za mocno.
Pomyślałem o prawie zachowania energii, ratowania energii, które
być może pozwoliło temu człowiekowi przeżyć to wszystko, co przeżył.
Nie zamierzałem przed nim uciekać.
Zabiegł mi drogę wyraźnie zbulwersowany.
Mocno seplenił.
Położył mi dłoń na ramieniu.
- Proszę wybaczyć... - wpatrywał się we mnie.
- Nie trzeba tyle wrażliwości...
Nie
Odbytnicy Świata!<br> Pan jest święty, ja jestem ignorant...<br> Odwróciłem się do niego plecami i poszedłem.<br> Lecz nie uszedłem daleko.<br> Za chwilę markiz mnie dogonił drobnym kroczkiem.<br> Słyszałem te jego komiczne drobne kroczki za sobą.<br> Chodząc czy biegnąc markiz inaczej się nie poruszał.<br> Tak było ekonomiczniej: spieszyć się nie bardzo, pracować nie za<br>bardzo, oddychać nie za mocno.<br> Pomyślałem o prawie zachowania energii, ratowania energii, które<br>być może pozwoliło temu człowiekowi przeżyć to wszystko, co przeżył.<br> Nie zamierzałem przed nim uciekać.<br> Zabiegł mi drogę wyraźnie zbulwersowany.<br> Mocno seplenił.<br> Położył mi dłoń na ramieniu.<br> - Proszę wybaczyć... - wpatrywał się we mnie.<br> - Nie trzeba tyle wrażliwości...<br> Nie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego