Należało tak powiedzieć. Spotkaliśmy Janusza na Trzeciego Maja, gdzieś przed dziewiątą. Szedł z jakimiś dwoma obcymi facetami. Jeden tak pod czterdziestkę, wysoki, chudy, w ciemnym ubraniu... Jeszcze nie kapujesz?<br>- Kapuję - mruknął Felek. - I nie zająknąłeś się?<br><page nr=221> - Ja? Mogłeś, zdaje się, zauważyć wczoraj, że nie mam zwyczaju jąkać się.<br>Tamten nic nie odpowiedział. W milczeniu skręcili za rynkiem w długą i wąską Rzeczną. Szretter pogwizdywał przez zęby. - O cholera! - zaklął naraz Franek. - Wiesz co?<br>- No?<br>- Nie chciałbym z tobą zaczynać. - Ba! - odparł obojętnie Szretter.<br>Bogucki mieszkał na końcu ulicy, w jednopiętrowym, drewnianym domku. Za rozległym, pełnym teraz słońca podwórzem zieleniała gęsta, młoda