by zależało, no nie, tak nie wolno mówić, raczej co by się Panu Bogu podobało, to na pewno zgodziłby się On odłożyć jeszcze trochę termin wybuchu wojny!<br>Przecież w niedzielę, jak zwykle, dwoma powozami pojechali do kościoła w Konarzewie, ale on uznał, że umowy z Panem Bogiem są niepotrzebne i nieaktualne, bo kryzys minął i sprawa załatwiła się sama. Przez długi czas, prześladowało go prawdziwe natręctwo myślowe. Tym bardziej, że to była rzeczywiście ostatnia niedziela, rozstanie na bardzo długo. Nawet tych osób, którym udało się przeżyć, nie spotkał więcej do końca wojny.<br><br><tit>Rozdział II. Ucieczka.</><br><br>Wtorek, 5 września 1939, piąty dzień