Typ tekstu: Książka
Autor: Mularczyk Andrzej
Tytuł: Sami swoi
Rok: 1997
jakby przyszło jej się uśmiechnąć na
powitanie Johna, to nie będzie musiała ust dłonią osłaniać. Niby
wszystko było przygotowane na ten ważny dzień, a jednak im bliżej była
ta data, tym bardziej Kaźmierz zamiast radości odczuwał jakiś niepokój.
Kiedy od stacyjki w Rudnikach dobiegł go czasem przeciągły gwizd
pociągu, którym niebawem miał przybyć gość, Pawlak odruchowo popatrywał
na dom sąsiada i wzdychał ciężko, jakby przywalił go młyński kamień.
Jednak przed nikim, nawet przed swoją Marynią, nie zdradził tego
niepokoju, co ściskał mu wątrobę i nerwy napinał do tego stopnia, że w
przeddzień przyjazdu gościa musiał na noc odmierzyć dwadzieścia kropli
waleriany
jakby przyszło jej się uśmiechnąć na<br>powitanie Johna, to nie będzie musiała ust dłonią osłaniać. Niby<br>wszystko było przygotowane na ten ważny dzień, a jednak im bliżej była<br>ta data, tym bardziej Kaźmierz zamiast radości odczuwał jakiś niepokój.<br>Kiedy od stacyjki w Rudnikach dobiegł go czasem przeciągły gwizd<br>pociągu, którym niebawem miał przybyć gość, Pawlak odruchowo popatrywał<br>na dom sąsiada i wzdychał ciężko, jakby przywalił go młyński kamień.<br>Jednak przed nikim, nawet przed swoją Marynią, nie zdradził tego<br>niepokoju, co ściskał mu wątrobę i nerwy napinał do tego stopnia, że w<br>przeddzień przyjazdu gościa musiał na noc odmierzyć dwadzieścia kropli<br>waleriany
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego