z myelosis myeloblastica.<br>- Aż tak, Franciszku? - szepczę. - Pozwól, że złożę wyrazy współczucia. Przyjmiesz? - Nie - wzdycha. - Nie skorzystam.<br>Trochę mi głupio, bo zaczynam odnosić wrażenie, jakbyś mnie nie lubił. Śmieszne, nieprawdaż?<br>Zatajony, zakrzepły w samej głębi gniew odbiera mi głos.<br>Zbyt dzielny, jak na moje chęci i przyzwyczajenia, jest ten żywy nieboszczyk.<br>Co gorsza, nie kłamie.<br>Wzdycha litościwie i patrzy na mnie jakby ze współczuciem?<br>Kto tu jednak, pytam siebie i was, będzie wkrótce łamał się pod ciężarem myeloblastomy, bólu i narastającej od wnętrza nicości?<br>Jakim prawem ów zdychający słoń użala się nad dolą sępa ścierwnika?<br>Jeszcze jeden uśmiech, a chlusnę koniakiem