Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
trochę Panfil. Podskoczył przypochlebnie do góry, niby to łapiąc służbowo jakąś muchę. Chytrym okiem spoglądał na Polka, chcąc się upewnić, czy ten widzi jego gorliwość tudzież oddanie.
- Linsrum! - odezwał się nagle czyjś głos. Przy kuchennych drzwiach, skryta w głębokim cieniu, stała pani Dobrzynkiewiczowa.
- Linsrum, chodź tutaj.
- Czego? - burknął z dziwną niechęcią Polek.
- Czy to ty uczysz Zenusia palić papierosy?
- Ja? - zdumiał się Krywko.
- On, on, ten żulik - zawołał z głębi mieszkania poszkodowany.
- Słuchaj, Linsrum...
- Proszę pani, przecież my nie mamy pieniędzy. To Zenuś kupuje papierosy i nas namawia. Dzisiaj w lesie dawał dziesięć groszy, żeby tylko palić.
- O Boże, Boże, co
trochę Panfil. Podskoczył przypochlebnie do góry, niby to łapiąc służbowo jakąś muchę. Chytrym okiem spoglądał na Polka, chcąc się upewnić, czy ten widzi jego gorliwość tudzież oddanie.<br>- Linsrum! - odezwał się nagle czyjś głos. Przy kuchennych drzwiach, skryta w głębokim cieniu, stała pani Dobrzynkiewiczowa.<br>- Linsrum, chodź tutaj.<br>- Czego? - burknął z dziwną niechęcią Polek.<br>- Czy to ty uczysz Zenusia palić papierosy?<br>- Ja? - zdumiał się Krywko.<br>- On, on, ten żulik - zawołał z głębi mieszkania poszkodowany.<br>- Słuchaj, Linsrum...<br>- Proszę pani, przecież my nie mamy pieniędzy. To Zenuś kupuje papierosy i nas namawia. Dzisiaj w lesie dawał dziesięć groszy, żeby tylko palić.<br>- O Boże, Boże, co
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego