trochę Panfil. Podskoczył przypochlebnie do góry, niby to łapiąc służbowo jakąś muchę. Chytrym okiem spoglądał na Polka, chcąc się upewnić, czy ten widzi jego gorliwość tudzież oddanie.<br>- Linsrum! - odezwał się nagle czyjś głos. Przy kuchennych drzwiach, skryta w głębokim cieniu, stała pani Dobrzynkiewiczowa.<br>- Linsrum, chodź tutaj.<br>- Czego? - burknął z dziwną niechęcią Polek.<br>- Czy to ty uczysz Zenusia palić papierosy?<br>- Ja? - zdumiał się Krywko.<br>- On, on, ten żulik - zawołał z głębi mieszkania poszkodowany.<br>- Słuchaj, Linsrum...<br>- Proszę pani, przecież my nie mamy pieniędzy. To Zenuś kupuje papierosy i nas namawia. Dzisiaj w lesie dawał dziesięć groszy, żeby tylko palić.<br>- O Boże, Boże, co