nim powinno figurować. <br>Panna Elmira poprowadziła nas przez plac otoczony krużgankami. Nie były to, ot, zwykłe zielone altanki, lecz murowane hale wzniesione przed wszystkimi domami na rynku/3/ . Sięgały aż do pierwszego piętra. Takie same krużganki jak w miastach Italii czy Tyrolu, występowały we wszystkich niemieckich miastach krzyżackich i są niechybnie dostojną pozostałością tamtych czasów. Były tam przeróżne sklepy, ale my nie mieliśmy tam nic do roboty, szliśmy do pana Wohla. To nazwisko często słyszało się u nas w domu, ponieważ pan Wohl, a może i pisał się Wol, był nadwornym dostawcą mamci, dostarczał wszelakiego rodzaju towary łokciowe, sądzę też, że