po uwolnieniu Rzymu, przedtem była za mała. Wtedy to poznała swego dzisiejszego męża, oficera polskiego, który przyszedł do pani Campilli w sprawie kwaterunku. Zaprosiła go do domu, tego pierwszego Polaka z oddziałów, które przyszły z aliantami, nie myśląc, że zaprasza przyszłego zięcia.<br>W szedł służący w paskowanej bluzie. Na wypolerowanej, <page nr=23> nieco wielkiej tacy niósł dwie kawy w małych filiżankach, dwa kieliszki i niedużą paterę z kostkami lodu. Pan Campilli zaproponował wermut, o którym powiedział, że o tej porze dnia jest klasyczny. Wpuścił lód. Zalał go złocistym, migocącym w półmroku płynem. Rzeczywiście orzeźwiał.<br>- Będzie cię na pewno chciała widzieć - mówił dalej. Jest