Typ tekstu: Książka
Autor: Ziomecki Mariusz
Tytuł: Lato nieśmiertelnych
Rok: 2002
z kilkunastu jajek.
- Uwierzcie mi, najwykwintniejsze potrawy to te najprostsze - zapewnił nas, kładąc dymiącą patelnię i grube pajdy chleba na stole. - Tej prawdy nauczyłem się w słodkiej Francji.
Wygłodniali, nie podjęliśmy dyskusji. Kupsztyk też pożerał swoją porcję pospiesznie. Renia podjęła próbę ustalenia, bez powodzenia zresztą, kim była młoda dama, którą niedawno gościł.
- Czy wam też tak ciężko wydostać forsę od Rastafińskiego? - zapytał po dłuższym milczeniu, wycierając swój talerz chlebem.
- A co, zalega ci?
Kiwnął potakująco głową. Chociaż już dawno podpisał papiery, ciągle nie może doprosić się gotówki.
- Skurwysyn coś kombinuje - mówił, smakując wino z dna kieliszka. Cmoknął z uznaniem, puścił oko
z kilkunastu jajek.<br>- Uwierzcie mi, najwykwintniejsze potrawy to te najprostsze - zapewnił nas, kładąc dymiącą patelnię i grube pajdy chleba na stole. - Tej prawdy nauczyłem się w słodkiej Francji.<br>Wygłodniali, nie podjęliśmy dyskusji. Kupsztyk też pożerał swoją porcję pospiesznie. Renia podjęła próbę ustalenia, bez powodzenia zresztą, kim była młoda dama, którą niedawno gościł. <br>- Czy wam też tak ciężko wydostać forsę od Rastafińskiego? - zapytał po dłuższym milczeniu, wycierając swój talerz chlebem. <br>- A co, zalega ci? <br>Kiwnął potakująco głową. Chociaż już dawno podpisał papiery, ciągle nie może doprosić się gotówki. <br>- Skurwysyn coś kombinuje - mówił, smakując wino z dna kieliszka. Cmoknął z uznaniem, puścił oko
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego