Nie obchodzi mnie to wcale - rzekł z godnością Polek. Szli czerwoną od igliwia ścieżką, która spadała stromo w dół ku Dolnym Młynom rozsypanym nieporządnie wzdłuż kolei. Wysokie świerki swarzyły się z mocnym, przeciągłym wiatrem, biegnącym tu od doliny. Polek, mimo niewygody, szedł na palcach, chcąc wyrównać tę drobną, zdawałoby się niedostrzegalną, a jednak bolesną różnicę wzrostu. Ten sposób stąpania uwznioślał go i pobudzał fantazję.<br>- Nie boisz się Kękusia?<br>- Ach, gdzie tam.<br>- Ostrzegłam ciebie, bo Syrojeżka chwalił się...<br>- Ja sam jeden mogę dać radę im wszystkim.<br>- Taki jesteś silny? - spytała, a Polek w oczach jej dostrzegł nikłe światełko ciekawości, które spowodowało, że