zważali na przeszkody. Popędzali swoje konie, bo koniecznie chcieli dopaść upatrzonej zwierzyny. Jak długo trwała ta gonitwa, nie wiem, bo nie było przy tym wypadku ani mnie, ani mego dziadka, ani nawet prapradziadka. Ale wydaje mi się, że Lech, Czech i Rus musieli bardzo długo pędzić za jeleniem, dzikiem i niedźwiedziem. I podobno wcale ich nie dogonili. <br>Wreszcie zrobił się wieczór. I na pewno zaczął zapadać zmrok, bo zmrok zawsze zapadał, nawet tysiąc lat temu. Dopiero wtedy każdy z braci zaczął rozglądać się za pozostałymi dwoma. Bo każdy był w innej stronie puszczy - jeden na północy, drugi na południu, trzeci na