ale niby spokojnie pytał, czybym sprzedała własną matkę. Ja mu, że matki nie, że ojca bym tylko sprzedała, bo sobie na to zasłużył, ale wiem, co chciał powiedzieć, i wiem, że nie miał racji. Bo to nie tak, że można wyznaczyć cenę na matkę, takich rachunków Marchetti nie potrafi. Dla niego liczy się to, co przełknie rynek, euroliry, miliard tusz wieprzowych loco za trzy miesiące i takie tam... Masówka, a matka jest tylko jedna. Ale mnie idzie o co innego: że... Są takie sytuacje, kiedy już się porobiły pewne rzeczy albo się dokonało, nawet nie wiadomo kiedy, takich wyborów i nagle