komunizmem zaoszczędziliśmy im tyle wysiłków i pieniędzy, iż możemy żądać, a nie negocjować, możemy być butni, a nie układni. Jakże często zaczynamy zdania od "nie". Nie lubimy rozmowy polegającej na złożeniu wpierw podziękowań i pochwał, by stworzyć miłą atmosferę, a dopiero potem przechodzić do postulatów. Zapominamy, że twardość nie oznacza niegrzecznego zachowania. W transakcjach prywatyzacyjnych kierujemy się liczeniem, kto da więcej. Kalkulujemy tylko bezpośrednie przychody, za mało patrząc na skutki pośrednie: to, kogo takim krokiem zyskujemy, a kogo zrażamy, jakie mogą być konsekwencje obecnych działań po uzyskaniu przez Polskę członkostwa w unii. Innymi słowy - myślimy o przyszłości bez strategii, pochłonięci doraźnymi