nrawitsia Chopin?<br>Spośród obecnych tylko ja jeden byłem dla babci "Paliak" i Milenie, która zapewniała mnie o polskości dziadka, ergo swojej, musiało być teraz trochę głupio.<br>Była mowa o kolacji i zastanawiałem się, kto ją zrobi i poda, jeżeli babcia gra, ale oczywiście mieli służącą, wielką kobietę z wąsem, żonę niejakiego pana Florka, który był u Orłowskiego stróżem, ogrodnikiem, kierowcą i złotą rączką.<br>Dziadek Mileny płacił obojgu raz w miesiącu dziesięć tysięcy i dawał mieszkanie w osobnym, małym domku. Gdy jedliśmy, Florek monotonnie i rytmicznie odgarniał w ogrodzie śnieg.<br>- Odśnieża jak sam car - mruknął Orłowski, z uznaniem wsłuchując się w dobiegający