dopiero egzaminy na studia. Konieczność sprostania zadaniom, które przede mną stawiano, koncentracja uwagi na osiągnięciu celu, wir spraw, nowi ludzie, rywalizacja, "giełda" - wszystko to, w jakiejś mierze, rozproszyło mój mrok. Gdy jednak sesja minęła, przynosząc mi na koniec obywatelstwo studenta, i w drugiej połowie lipca stanąłem w obliczu wakacji, mój "nieład i wczesna udręka" wróciły na wokandę.<br>Żeby się z nich wyzwolić, a w każdym razie uchronić przed ich kolejnym nawrotem, postanowiłem wyjechać. Tym razem jednak nie w Tatry, jak przez ostatnie lata, tylko nad Bałtyk, do Gdańska, dokąd jeździłem dawniej, w dzieciństwie i w latach chłopięcych, i gdzie z tamtego