Typ tekstu: Książka
Autor: Pankowski Marian
Tytuł: Fara na Pomorzu
Rok: 1997
całkiem nieźle pod organy. "To tam, przy wejściu do zakrystii". Zobaczył instrument, a za nim chór dziecięcy. Małe w pierwszym rzędzie, dryblasy za nimi. Z pyszczków otwartych na okrągło wzniosła się naraz pieśń o dobrym Bogu, poniżanym i torturowanym. Nie rozumiał słów, ale czuł jakiś smutek bosy, zaskakujący w buziach nieletnich grzeszników. "Siedzę w teatrze. Nie modlę się, chociażem katolik. Obserwuję zjawisko. Już nie potrafię duszy oderwać od ziemi, ani nawet znaleźć dla niej miejsca w czyśćcu wiecznych wątpliwości".
Klękał i wstawał. Ta solidarność wydała mu się minimalnym aktem przynależności do wspólnoty chrześcijańskiej. Kobiety i mężczyźni wstawali... "Przecież nie pójdę za
całkiem nieźle pod organy. "To tam, przy wejściu do zakrystii". Zobaczył instrument, a za nim chór dziecięcy. Małe w pierwszym rzędzie, dryblasy za nimi. Z pyszczków otwartych na okrągło wzniosła się naraz pieśń o dobrym Bogu, poniżanym i torturowanym. Nie rozumiał słów, ale czuł jakiś smutek bosy, zaskakujący w buziach nieletnich grzeszników. "Siedzę w teatrze. Nie modlę się, chociażem katolik. Obserwuję zjawisko. Już nie potrafię duszy oderwać od ziemi, ani nawet znaleźć dla niej miejsca w czyśćcu wiecznych wątpliwości". <br>Klękał i wstawał. Ta solidarność wydała mu się minimalnym aktem przynależności do wspólnoty chrześcijańskiej. Kobiety i mężczyźni wstawali... "Przecież nie pójdę za
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego