Typ tekstu: Książka
Autor: Zaniewski Andrzej
Tytuł: Król Tanga
Rok: 1997
Wzbijał się na baletkach, które do złudzenia przypominały jej maleńkie pantofelki. Był... Był i jest. Jest?
Spojrzała w bok, w lustro, gdzie powinien się odbijać, i ze zdziwieniem stwierdziła, że tam już go nie ma... A więc? Mrowie przebiegło po plecach, zimny pot wystąpił na czoło.
Mój Boże, czy jestem nienormalna? - pomyślała.
Już nie tańczył... Usiadł na podłodze, karzeł, krasnal, troll z twarzą Quasimoda, i sam siebie zaczął pożerać, pochłaniać z okrutną bezwzględnością... Co za dokładność w samookaleczaniu! Zjadał swe dłonie, przeguby, ścięgna aż do piszczeli i patrzył na nią bladymi, przejrzystymi źrenicami, jakby chcąc jeszcze bardziej przerazić ją tym okrucieństwem
Wzbijał się na baletkach, które do złudzenia przypominały jej maleńkie pantofelki. Był... Był i jest. Jest?<br>Spojrzała w bok, w lustro, gdzie powinien się odbijać, i ze zdziwieniem stwierdziła, że tam już go nie ma... A więc? Mrowie przebiegło po plecach, zimny pot wystąpił na czoło.<br>Mój Boże, czy jestem nienormalna? - pomyślała.<br>Już nie tańczył... Usiadł na podłodze, karzeł, krasnal, troll z twarzą Quasimoda, i sam siebie zaczął pożerać, pochłaniać z okrutną bezwzględnością... Co za dokładność w samookaleczaniu! Zjadał swe dłonie, przeguby, ścięgna aż do piszczeli i patrzył na nią bladymi, przejrzystymi źrenicami, jakby chcąc jeszcze bardziej przerazić ją tym okrucieństwem
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego