Nawigacyjnemu wydało się, że śni. Węch miał wyjątkowo dobry. Jeszcze w dzieciństwie, bawiąc się w Indian, doszedł do doskonałości w ćwiczeniach rozpoznawania BLADYCH TWARZY po zapachu ich kapeluszy i rękawiczek. W "puszczy" potrafił węchem wyczuć grzyby, maliny, a nawet poziomki. W tej chwili nie czuł żadnego zapachu spalin.<br> Naraz nisko, nieomal pod skrzydłami mostku, na którym stali, ukazała się typowa dla tych wód motorowa łódź rybacka. Przemknęła jak zjawa wzdłuż burty, szybciej niż myśl, ale nawet w tej chwili nie było czuć zapachu spalin.<br> W ciszy i mgle statek "sadził naprzód, co koń wyskoczy". (s. 151) <br><br><tit>Dziennik okrętowy</><br><br> Trzeci dzień zmagaliśmy