niewiele zarabiam, na główeczki dzieci mych się klnę. Trzy tuzinki zasię zrazu weźmiecie, to sześć procent rabatu z ceny strącę. Okazyjka, klnę się, czysta okazyjka... Hola, Seidhe, wara od furgonu!<br> Jaskier płochliwie cofnął rękę od plandeki, głębiej nasunął kaptur na oczy. Geralt po raz nie wiadomo który przeklął w duchu nieopanowaną ciekawość barda.<br> - Mir'me vara - zamamrotał Jaskier, przepraszająco unosząc rękę. - Squaess'me. <br> - Bez urazy - wyszczerzył zęby <orig>havekar</>. - Ale tam nie lza zaglądać, bo tam na wozie inny towarek też jest. Ale nie na sprzedaż, nie dla Seidhe. Zamówiony, he, he. No, ale my tu gadu-gadu... Pokażcie pieniądze. <br> Zaczyna się, pomyślał Geralt