Typ tekstu: Książka
Autor: Bojarska Teresa
Tytuł: Świtanie, przemijanie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1980
męża albo choćby już po porodzie... Mój synek nie tak... To był duży, ładny chłopczyk. Zupełnie wyrośnięty.
- Tak, rozumiem. Wróćmy jednak do prowokacji. Pani tu mieszka długo, zna wszystkich. Kto to jest? Kto to może być? Pani musi mieć jakieś podejrzenie.
Wadkowska położyła głowę na poduszce. Przymknęła powieki. Marta czekała niepewna. Chora przysnęła, czy może
nie chce mówić? Ale po wynędzniałych policzkach stoczyły się łzy. Osiadły na brodzie. Marta wyjęła chusteczkę i delikatnie otarła je. Wtedy chora, nie otwierając oczu, powiedziała:
- Każdy. To może być każdy. Borowski, Reidern czy któryś z praktykantów. Ta narzeczona Józika i pani Krysia. Jedna pani Ina
męża albo choćby już po porodzie... Mój synek nie tak... To był duży, ładny chłopczyk. Zupełnie wyrośnięty.<br>- Tak, rozumiem. Wróćmy jednak do prowokacji. Pani tu mieszka długo, zna wszystkich. Kto to jest? Kto to może być? Pani musi mieć jakieś podejrzenie.<br> Wadkowska położyła głowę na poduszce. Przymknęła powieki. Marta czekała niepewna. Chora przysnęła, czy może <br>nie chce mówić? Ale po wynędzniałych policzkach stoczyły się łzy. Osiadły na brodzie. Marta wyjęła chusteczkę i delikatnie otarła je. Wtedy chora, nie otwierając oczu, powiedziała:<br>- Każdy. To może być każdy. Borowski, Reidern czy któryś z praktykantów. Ta narzeczona Józika i pani Krysia. Jedna pani Ina
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego