tylko kilka zakrętów chodnika wykutego w kamieniu i zatrzyma ją ściana,<br>a więc staje, odwraca się i w jej wielkich piwnych oczach odbija się byk, ten pierwszy, ogromny, większy od innych, który biegł tuż za nią, zwielokrotniony o te wszystkie, które także zwabiła jej woń, wiercąca w nozdrzach, podniecająca, budząca niepokój i wzburzenie, bo krew przywołuje krew,<br>i w sukience Suzie, a podarowała mi ją, gdy rozstawałyśmy się, ona i Duddie, i ja, Hermie, w Bagdadzie, w przeddzień wyjazdu, stoję w półmroku podziemnego korytarza i nasłuchuję kroków, i po chwili go widzę, jeszcze nie wie, kto go tu oczekuje, a gdy