Typ tekstu: Książka
Autor: Przybylska Ewa
Tytuł: Dotyk motyla
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1994
do wieczora. Chyba że po to przyszłaś.
Mówiłam szorstko, wręcz niechętnie. Wychwyciła te nutki. Przestraszyła się. Złapała mnie za rękę.
- Już nie będę - przyrzekła.
- Jedźmy więc dalej - rzekłam. - Pewnego dnia będziesz musiała swojej matce powiedzieć. Czy nie lepiej zaraz?
- Nigdy. Ona jest taka pobożna.
- Trójkę dzieci urodziła. Nie było to niepokalane poczęcie.
- Nie mogę, Zuza - siedziała z opuszczoną głową, już nie płakała. - To moja wina, że się tak stało - wyszeptała.
- Nie oceniaj tego w kategoriach winy - odrzekłam. - Najwyżej głupoty. Obejrzałam sobie dokładnie tego twego rycerza. Zakuto go w najcięższą zbroję. Nie przebijesz się przez to prostactwo żadnym laserem, niczym, już sprawdziłam
do wieczora. Chyba że po to przyszłaś.<br>Mówiłam szorstko, wręcz niechętnie. Wychwyciła te nutki. Przestraszyła się. Złapała mnie za rękę.<br>- Już nie będę - przyrzekła.<br>- Jedźmy więc dalej - rzekłam. - Pewnego dnia będziesz musiała swojej matce powiedzieć. Czy nie lepiej zaraz?<br>- Nigdy. Ona jest taka pobożna.<br>- Trójkę dzieci urodziła. Nie było to niepokalane poczęcie.<br>- Nie mogę, Zuza - siedziała z opuszczoną głową, już nie płakała. - To moja wina, że się tak stało - wyszeptała.<br>- Nie oceniaj tego w kategoriach winy - odrzekłam. - Najwyżej głupoty. Obejrzałam sobie dokładnie tego twego rycerza. Zakuto go w najcięższą zbroję. Nie przebijesz się przez to prostactwo żadnym laserem, niczym, już sprawdziłam
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego