mógł skuteczniej trafić do staruszki. I rzeczywiście, zaniepokojona, ostrożnie zwinęła płótno w gruby rulon, chlebowe zwierzątka spakowała w pudełko, <br>wszystko schowała pod łóżko i przestała pokazywać ludziom te pamiątki. Czasami tylko wieczorem przy zaciemnionych oknach wyciągała zawiniątka, przepakowywała, oglądała w milczeniu.<br><br>- Tu mogą też je znaleźć - zakiełkował w niej kiedyś niepokój, więc pewnego dnia, gdy nikogo nie było w mieszkaniu, zamotała pakunek grubym, papierowym sznurkiem, wspięła się na stołek i próbowała umieścić pamiątki wysoko na antresoli. Stołek zachybotał się i runęła nagle na podłogę. Gdy brat wrócił do domu, zastał ją jęczącą w korytarzu ze złamaną nogą.<br><br>Odtąd doktor Ryszard Kunicki