Ja nie piję krwi - przerwał Regis. - Od dawna. Odzwyczaiłem się.<br>- Jak to, odzwyczaiłeś?<br>- Zwyczajnie. <br>- Doprawdy, nie pojmuję...<br>- Wybacz. To sprawa osobista.<br>- Ale...<br>- Jaskier - wiedźmin nie wytrzymał, odwrócił się w siodle. - Regis przed chwilą powiedział ci, byś się odpieprzył. Ujął to tylko grzeczniej. Bądź tedy uprzejmy zamknąć wreszcie gębę.<br> <br>Posiane ziarno niepokoju i niepewności zakiełkowało jednak i wzeszło. Gdy zatrzymali się na nocleg, atmosfera wciąż była ciężka i napięta, nie rozładowała jej nawet strzelona przez Milvę nad rzeczką tłusta, ośmiofuntowa chyba gęś bernikla, którą oblepili gliną, upiekli i zjedli, ogryzając do czysta najmniejszą nawet kosteczkę. Zabili głód, ale niepokój pozostał. Rozmowa nie