brodę. Wszystkie przedmioty były wielkie, łyżka na stole, paczka fajek, szklanka, musiałabym je trzymać obiema rękami. Na łóżku leżała jakaś baba, prawie naga. Miała czarne, tłuste włosy, była obrzydliwa i zniszczona, a ja, nie wiadomo dlaczego, strasznie jej potrzebowałam, dziwnie jakoś, tęskni- łam za tymi obwisłymi, tłustymi cyckami. Wolniutko, tak nieporadnie, podeszłam do niej, stanęłam na palcach i położyłam rękę na jej brzuchu. Miała wielki pępek, prawie taki jak moja dłoń. I wtedy zrozumiałam: jestem dzieckiem, maleńkim brzdącem po prostu.<br>I nagle, bach, wielkie łapsko z brudnymi pazurami uniosło się, zakryło mi gębę i pchnęło z całej siły. Poleciałam do tyłu