kaganek pogrążał okolicę w tym mroczniejszym mroku, toteż mężczyznę, który siedział wewnątrz konfesjonału, Reynevan widział jedynie w zarysach.<br>- Tobie tedy - powiedział mężczyzna, budząc kolejne echa - przyjdzie mi dziękować za szansę odzyskania swobody poruszania się, hę? Dziękuję zatem. Choć zdaje mi się, że raczej więcej do zawdzięczenia mam pewnemu wrocławskiemu kanonikowi, nieprawdaż? I wydarzeniu, które miało miejsce... No, powiedz dla porządku. Żebym był zupełnie pewien, że rozmawiam z właściwą osobą. I że to nie sen. <br>- Osiemnasty lipca, rok osiemnasty. <br>- Gdzie? <br>- Wrocław. Nowe Miasto... <br>- Oczywiście - potwierdził po chwili mężczyzna. - Jasna rzecz, że Wrocław. Gdzieżby to mogło być, jeśli nie tam? Dobra. Zbliż się