na ugorze.<br> Przybiegli ludzie co tchu,<br> Stąpając cicho po mchu,<br> By zobaczyć, czy to sen, czy złuda,<br> I czy jeszcze są na ziemi cuda.<br> Poszli stroną, gdzie się kończy góra,<br> Zobaczyli tam Świętego Szczura.<br> Powiadają do mnie: "Myśmy prości,<br> A tu Szczur, nasz Praszczur, przybył w gości,<br> Przeczuwamy jakąś rzecz nieprostą,<br> Bądź-że naszym przed Szczurem starostą."<br><br> Przeżegnał strwożony lud<br> Wprzód zachód, a potem wschód,<br>Patrzał za mną, jak odchodzę przez kurhany,<br>Tam, gdzie śni się srebrny ogon, złotem dziany,<br>Gdzie majaczy cud nieznany, niespodziany,<br>A ja zszedłem pagórami zielonemi,<br>Pokłoniłem się Szczurowi aż do ziemi:<br> "Nie jesteś nam tylko snem