Jedziemy do Dobramyśli położonej między Orszą a Witebskiem. Po drodze Giena pyta czy nie mamy ochoty posłuchać głuszcowych toków. Oczywiście, że mamy! Jeden z nas ma zabrać broń - na wszelki wypadek. Ponieważ ja strzeliłem głuszca 4 lata temu, ustępuję pierwszeństwa kolegom. Wybór pada na Krzyśka, który ma na sobie wysokie, nieprzemakalne buty Tundra (Goretex). Idziemy szeroką, piaszczystą drogą, Krzysiek z Gieną, my ze Zbyszkiem 100 metrów za nimi. Po około 15 minutach słyszymy głuszca, potem drugiego, a po chwili dwa huki. Pierwszy to strzał, drugi - łomot ptaka o ziemię. Krzysiek podskoczył prawidłowo, sam ptaka zauważył i strzelił nie schodząc z drogi