Typ tekstu: Książka
Autor: Kwiatkowski Tadeusz
Tytuł: Panopticum
Rok: 1995
Krupniczej musieliśmy prawie siłą wynosić go na trzecie piętro, aby oddać w ręce biadającej Natalii. Nieraz dźwigaliśmy go we czwórkę na ramionach. Wykrzykiwał wtedy jakieś fragmenty swoich wierszy. Pod wpływem alkoholu stawał się mocny jak tur i trzeba było nie lada wysiłku, aby zmusić go do uległości. Myślę, że dalsze nieprzyjemności, z jakimi się spotykał już w Warszawie, jeszcze bardziej pogłębiły w nim chęć zapominania o całym świecie. Był indywidualnością nie znoszącą ograniczeń, jakie narzucano mu z góry.
Kto by się spodziewał, że ten niefrasobliwy autor wielu kpiarskich, groteskowych czy wręcz satyrycznych wierszy był w życiu codziennym uśmiechniętym, wesołym panem, sypiącym
Krupniczej musieliśmy prawie siłą wynosić go na trzecie piętro, aby oddać w ręce biadającej Natalii. Nieraz dźwigaliśmy go we czwórkę na ramionach. Wykrzykiwał wtedy jakieś fragmenty swoich wierszy. Pod wpływem alkoholu stawał się mocny jak tur i trzeba było nie lada wysiłku, aby zmusić go do uległości. Myślę, że dalsze nieprzyjemności, z jakimi się spotykał już w Warszawie, jeszcze bardziej pogłębiły w nim chęć zapominania o całym świecie. Był indywidualnością nie znoszącą ograniczeń, jakie narzucano mu z góry.<br>Kto by się spodziewał, że ten niefrasobliwy autor wielu kpiarskich, groteskowych czy wręcz satyrycznych wierszy był w życiu codziennym uśmiechniętym, wesołym panem, sypiącym
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego