płaciłam. I<br>co kolej, to nie prom. Trzy godziny do dziadków się jechało, to nie to,<br>co z brzegu na brzeg. Świata się przynajmniej trochę przez okno<br>zobaczyło. Stacji było chyba z piętnaście. A jak towarzystwo się<br>trafiło, to się człowiek i pośmiał, i dowiedział wielu rzeczy. Aż<br>szkoda było nieraz wysiadać. O, niech się cieszy, że mu rano<br>zapłaciłam, bo taki był pijany, że na oczy nie widział, czy mu płacą,<br>czy nie. Jeden płacił, a w drugim nawet sumienie nie drgnęło. Nie<br>widziałam? Widziałam.<br> Stanęliśmy nad brzegiem przy promie, a jeszcze nie zdążyliśmy się<br>rozejrzeć, gdzie przewoźnik, gdy od