wśród oznaczonych zielonymi i białymi chorągwiami mogił zmarłych i poległych towarzyszy. Jakby przeczuwał, że śmierć wkrótce przyjdzie także po niego.<br><br><br>4.<br>Jechaliśmy już czwartą godzinę Przełęczą Chajberską przez martwy kraj. Mijały nas karawany wielbłądów i ciężarówki. Ich podwyższone skrzynie wyładowane bagażami nadawały samochodom wygląd żaglowców. Dookoła rozciągała się szarożółta, skalista, nieruchoma pustynia, pozbawiona życia, zwierząt, drzew, nawet dźwięku i zapachu. <br>Droga była wyboista i usiana odłamkami skalnymi o tak ostrych krawędziach, że przecinały opony. Autobus zatoczył się, stracił równowagę i zsuwając się po pokrytym kamiennym miałem asfalcie, wjechał powoli w zakręt. Dopiero tutaj, gdzie droga była płaska, zarył nosem w pobocze