o interesującej urodzie, ciemnych oczach o intensywnie skupionym wyrazie, czasem tylko dziwnymi błyskami zdradzających głęboko utajoną namiętność. Na początku znajomości przyjmowała chętnie zwierzenia Maksymiliana i sama zwierzała mu się, że nigdy miłości nie znała prawdziwej, gdyż ją ojciec własny, nie pytając o zdanie, wydał za człowieka nieodpowiedniego, gdy miała lat niespełna dwadzieścia, i że było to całkiem "niestosowne zamęście". - Może jeszcze spotka mnie coś dobrego? - mówiła jakby do siebie, wzbudzając w nim nadzieje. Oświadczył się, pochlebił starszej kobiecie, ale w jej sytuacji nie miała ochoty na małżeństwo. Nie chciała jednak wyrzec się wielbiciela, zwodziła, stawiała niemożliwe do wykonania polecenia, żądając na