Typ tekstu: Książka
Autor: Mularczyk Andrzej
Tytuł: Sami swoi
Rok: 1997
krzyk Wieczorka "Milicjaaa!", drze się
teraz na całe gardło. Słysząc ten krzyk - kapral milicji wkracza przez
bramę i salutując, patrzy wyczekująco w oczy Pawlaka. Kaźmierz nie może
się przez chwilę połapać, że to on sam swoim krzykiem przywołał
przedstawiciela władzy.
- A ty tu czego, Bajdor? - fuka na niego rozeźlony takim nietaktem:
oto on brata do prawdy swego losu przekonuje, a tu milicja mundurowa
się wtrąca!
- Myślałem, że będę potrzebny - usprawiedliwia się kapral. - Podobno
jakaś bitka tu była...
- Ot, pomorek - sierdzi się Pawlak, rozeźlony tym wtrącaniem się w
życie prywatne jego rodziny. - Ty se lepiej w spodniach mieszaj, jak w
mojej rodzinie
krzyk Wieczorka "Milicjaaa!", drze się<br>teraz na całe gardło. Słysząc ten krzyk - kapral milicji wkracza przez<br>bramę i salutując, patrzy wyczekująco w oczy Pawlaka. Kaźmierz nie może<br>się przez chwilę połapać, że to on sam swoim krzykiem przywołał<br>przedstawiciela władzy.<br> - A ty tu czego, Bajdor? - fuka na niego rozeźlony takim nietaktem:<br>oto on brata do prawdy swego losu przekonuje, a tu milicja mundurowa<br>się wtrąca!<br> - Myślałem, że będę potrzebny - usprawiedliwia się kapral. - Podobno<br>jakaś bitka tu była...<br> - Ot, &lt;orig&gt;pomorek&lt;/&gt; - sierdzi się Pawlak, rozeźlony tym wtrącaniem się w<br>życie prywatne jego rodziny. - Ty se lepiej w spodniach mieszaj, jak w<br>mojej rodzinie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego