Typ tekstu: Książka
Autor: Jasieński Bruno
Tytuł: Palę Paryż
Rok wydania: 1974
Rok powstania: 1929
a kilkoro chłopa prześliznąć się potrafi. Osobliwie wodą.
- I cóż z tego, jeżeli się nawet prześliznie i wróci z bochenkiem chleba? Komunę tym myślicie nakarmić? Wiecie, ile trzeba, żeby nakarmić komunę? Wagony! Jakże z tym się wybieracie prześliznąć? Na plecach przeniesiecie czy co?
- Na plecach nie przeniosę, a wodą przewieźć nietrudno.
- Jak to wodą?
- A tak, bardzo zwyczajnie. Na rzece kordonu nie ma. Murem rzeki nie zagrodzili.
- I cóż z tego? Pilnują dniem i nocą. Ryba się nie przedostanie.
- Ja, towarzyszu dowodzący, po próżnicy do was nie przychodzę. Wszystko zbadałem na miejscu. Wiem, co mówię. Rzeką przejechać można.
- A to w
a kilkoro chłopa prześliznąć się potrafi. Osobliwie wodą.<br>- I cóż z tego, jeżeli się nawet prześliznie i wróci z bochenkiem chleba? Komunę tym myślicie nakarmić? Wiecie, ile trzeba, żeby nakarmić komunę? Wagony! Jakże z tym się wybieracie prześliznąć? Na plecach przeniesiecie czy co?<br>- Na plecach nie przeniosę, a wodą przewieźć nietrudno.<br>- Jak to wodą?<br>- A tak, bardzo zwyczajnie. Na rzece kordonu nie ma. Murem rzeki nie zagrodzili.<br>- I cóż z tego? Pilnują dniem i nocą. Ryba się nie przedostanie.<br>- Ja, towarzyszu dowodzący, po próżnicy do was nie przychodzę. Wszystko zbadałem na miejscu. Wiem, co mówię. Rzeką przejechać można.<br>- A to w
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego