I na tej pokrętnej mapie całe życie muszę dokonywać moich obliczeń. Piątka jeszcze nieco z lewej, dziewiątkę widzę z prawej, jedenastka nad nimi...<br>* * *<br>Ogródek też jest po stronie na pewno dobrej, po stronie żeglugi.<br>Tam płynę po oceanie żywiołów najmniejszych, kiedy leżę ukryta w trawie<br>między szpalerem świerków a murem, niewiadoma światu, bo przecież uciekłam od niego w mikrokosmos klonowego liścia, po którym właśnie wędruję, malutka taka jak mszyca. Teraz wszystko jest zogromniałe, nieskończone, wieczne: zapach bukszpanu, słońce w kropli soku wypijanego przez trzmiela, przezroczysta czerwień mrówki. <br>Jestem najmniejsza, jestem bezpieczna. Jak później, po latach, moja Leokadia schowana w zieleni.<br>To