Typ tekstu: Książka
Tytuł: Klechdy domowe
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1960
śmierci czekały.
Nic naokrąg nie usłychnąłeś, tylko jęki, płacz i żałowanie, że ginąć z żałości. Dzieci matki nawoływały, a onać, nadbiegłszy, płakała z nimi i płakała, jak ta Siklawica*, co z szumem spływa ku Roztokom.
I, wiecie, z tych łez zrobiło się siedem stawów, a rosły tak, że się one niewiniątka w nich potopiły - w każdym stawie jedno dziecię leży.
A księżna, chcąc uciec przed rosnącą tą wodą, schroniła się na wielką turnię, na Rysy, i tu oczy do cna wypłakała.
Jedno z nich spłynęło z wierchu - wiecie, tym żlebem, gdzie teraz zalega śnieg wieczysty, i utworzyło staw, który, że powstał
śmierci czekały. <br>Nic &lt;orig&gt;naokrąg&lt;/&gt; nie &lt;orig&gt;usłychnąłeś&lt;/&gt;, tylko jęki, płacz i żałowanie, że ginąć z żałości. Dzieci matki nawoływały, a onać, nadbiegłszy, płakała z nimi i płakała, jak ta Siklawica*, co z szumem spływa ku Roztokom. <br>I, wiecie, z tych łez zrobiło się siedem stawów, a rosły tak, że się one niewiniątka w nich potopiły - w każdym stawie jedno dziecię leży. <br>A księżna, chcąc uciec przed rosnącą tą wodą, schroniła się na wielką turnię, na Rysy, i tu oczy do cna wypłakała. <br>Jedno z nich spłynęło z wierchu - wiecie, tym żlebem, gdzie teraz zalega śnieg wieczysty, i utworzyło staw, który, że powstał
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego